Rano trochę zmarudziliśmy w miasteczku i do Parku Bryce pojechaliśmy dopiero koło południa. Miasteczko Kanab poza tym, że jest dobrą bazą wypadową do zwiedzania parku to jeszcze słynie z tego, że Levi Strauss wymyślił tu swoje słynne jeansy 501. Weszliśmy , więc do "historycznego" sklepu na małe zakupy. Utah jest kolebką mormonów i większośc mieskańcow tego stanu wyznaje tą religię. nazwy zwiedzanych przez nas parkow mają związek z ich historią ( Bryce był pobożnym mormonem mieszkającym w okolicy wąwozów i od jego nazwiska nazwano ten park). Poza tym w stanie Utah jest przesunięcie czasu o godzinę do przodu. Sam park zachwyca, po raz kolejny musimy przyznać, że takiej przyrody nie widzieliśmy nigdy wcześniej. Z krawędzi parku, z wysokości ponad 2000 m npm rozpościera się widok na tysiące kolorowych ostańców. Te formy skale przybierają tak różnorodne kształty i maja tak fantastyczne kolory, że nasuwają się różne skojarzenia, my widzieliśmy tam starożytne zaklęte miasta ze strzelistymi wieżami i całą armią pilnujących wojowników. Po parku jak zwykle można poruszać się samochodem, kursują też bezpłatne autobusy, które zatrzymują się na parkingach przy wszystkich punktach widokowych. Wejście do parku kosztuje 25 S na tydzień. Przy okazji rada praktyczna, planując zwiedzanie więcej niż 3 parków w USA warto kupić za 80 S karnet na wszystkie parki ważny cały rok. Na jednym z parkingów spotkaliśmy ciekawą rodzinę. Z ogromnego samochodu wysiadł mężczyzna, dwie kobiety , dziewczynka i dwóch chłopców. Pomimo upału panowie byli ubrani w długie spodnie i koszule flanelowe z długim rękawem, a panie miały dlugie do kostek sukienki, z długimi bufiastymi rękawami, zapinane pod szyje i starannie zaplecione długie włosy. Zwracali na siebie uwagę, może to byli mniej ortodoksyjni amisze? W drodze powrotnej przejeżdżaliśmy przez park Zion i mieliśmy przedsmak tego co dokładnie zamierzamy obejrzeć dzisiejszego dnia.